niedziela, 24 maja 2015

Trzeba się ogarnąć...

Hello! Piękny świecie!
Trzeba się w końcu ogarnąć ... Wrócić do szarej nudnej rzeczywistości bez balonów, confetti, kolorowych, porypanych i wybrokatowanych ludzi...
Szkoda że to wszystko się już skończyło... Jeden pierdzielony dzień pełni szczęścia, uśmiechu...
Spotkanie moich idoli było wyjątkowe. Wiecie co ? Nidy nie przypuszczałam, że spełnią się moje marzenia... i to takiego kalibru. Wszyscy mówili ,,Łe ten Meet&Greet to takie se.... taka cena i co ...  ? Myślisz że akurat cb zauważą ? ,,
NIE.... Kupujesz M&G dla siebie.. ważne jest to co ty przeżyjesz. Dla mnie samo siedzenie z nimi w jednym pomieszczeniu to już jest coś...
Ok odbiegając od jakiś mentalnych przeżyć .... teraz zdam wam relacje z KONCERTU MARSÓW KTÓRY ODBYŁ SIĘ 4.05.2015 !!!!

DZIEŃ 1
Gdy już przyjechałam do Sopotu ok. 16 godziny, wleciałam coś zjeść... a potem od razu do hotelu.
O 18 była integracja przy Krzywym Domku... No to sru !
Od mojego hotelu na Monciak było jakieś 30 min pieszo...Idealnie o 18 byłam na miejscu A TU CO !
NIKOGO NIE MA XD Ok no to poczekałam chwilkę i zjawili się moi przyszli Eszeluni.
Poszliśmy na plażę... Każdy się przedstawił.. gadaliśmy i jaraliśmy się nadchodzącym jutrzejszym wydarzeniem, które miało dać na wspomnienia na całe życie.
Potem ruszyliśmy dupy i pochodziliśmy po Sopocie... Obraliśmy drogę na Ergo Arenę. Pod nią działy się dziwne rzeczy xD. Wpadliśmy na pomysł zrobienia ogromnej ludzkiej triady! WHY NOT ?!
No to beng! Trzastneliśmy zdjęcia i się rozstaliśmy ok 24 chyba ;o
Przyszłam do hotelu położyłam się spać .... i wiecie co? NIE MOGŁAM ZASNĄĆ ! Hmmm ciekawe czemu...

DZIEŃ 2
WSTAŁAM O 6 RANO. Nie.. nie nastawiłam sobie budzika... to mój instynkt mnie obudził XD
Poczekałam do 8 i poszłam na śniadanie... chodziłam cała... nie mogłam się uspokoić... Przeszywało mnie szczęście i podekscytowanie ale momentami strach i słabość. Jakiś tydzień przed koncertem jadłam tak mało... mój organizm nie chciał więcej.. nie mogłam. Nie myślałam nigdy w życiu, że będę się czymś tak przejmować... Koncertem przejmowałam się bardziej niż testami gimnazjalnymi xDD
Pod Ergo byłam o 10 zorientować się jak wygląda cała sytuacja... ile ludu itp
potem ok 12 poszam coś opierdolić i oczywiście zjadłam śladowe ilości jedzenia. I wróciłam ok 13;30 bo o 14 wpuszczali na M&G.

OK UBRAŁAM SIĘ JUŻ KONCERTOWO. NERKA ! W nerce farbki.... BROKAT !....Dokumenty...numer do M&G.... ok.. no to co? Idziemy!
Gdy opuszczałam pokój...zadałam sobie jedno pytanie... ,,Jesteś gotowa spełnić marzenia?,,
Odpowiedziałam sobie na nie dopiero gdy byłam już pod areną...w moich ust wypłynęło wielkie ,,TAK,,
Wpuszczali nas tak jak już wspomniałam o 14... Byłam może 10 osobą która weszła...
Ogólnie VIPÓW było ok 160...gdy już wszyscy byli w środku była jakoś 15;30... W między czasie jak już tam staliśmy i czekaliśmy WSZYSTKIE laski.. poszły do kibla ... NO PRZECIEŻ JAKŻEBY INACZEJ XD
Ja nie mogłam stałam i patrzyłam na zamknięte metalowe drzwi które prowadziły na halę... z pod spodu..,wydobywały się różnego koloru strumienie światła... I w pewnym momencie w drzwi uderzyła ogromną fala dźwięku Conquistadora . Wszyscy umilkli...Można było usłyszeć bicie serc Echelonów. Wtedy zadałam sobie sprawę, że za tą blachą metalu są moi chłopcy...moi bohaterowie. Nie dochodziło to do mnie...
Mówię o tym tak wzniośle.. pewnie niektórzy sobie myślą .. to tylko koncert .., to tylko muzyka... Dla mnie muzyka to stan umysłu... tak samo jak Marsy xD
Wracając... Gdy już wszyscy ustawiliśmy się w piękną kolejkę... z nowo poznanymi Echelunami- Karola, Asia (zebra woman) i Klaudią-  wbiłyśmy na początek.
Pomaszerowaliśmy do wielkiej sali gimnastycznej gdzie już było ustawione marsowe tło na zdjęcia i 3 krzesełka. W tym momencie serce podbiło mi tak że ...yhh MASAKRA!!!
Weszła Reni... opowiadała nam o tym co robić a czego nie robić ...mówiła nawet żeby nie chwytać chłopaków za tyłki przy zdjęciach XDDD Wgl cała obsada AIW (Adventures In Wonderland) była MEGA MIŁA! Laska która dawała mi bilet była połówką mnie... malutka Japoneczka...uśmiechała się cały czas jej uśmiech był taki szczery. Jeszcze inne robiły sobie z nami zdj...Nawet obsada z Polski była niesamowita! Mam już tam kumpla... nazywa się Paweł xD
Jeden kolo gadał o Tokio Hotel z nami hahaha. NO MEGA, MEEEGA !
Ok ... gdy Reni się już wypowiedziała... zapadła cisza i nagle Marsi weszli na salę. Wszyscy zaczęli bić brawo...Karolina która siedziała obok mnie zaczęła ryczeć. Miała wielką flagę (Chorwacji, Polski i Ameryki) owinęłyśmy się nią i wpatrzyłyśmy się w nich jak w lusterko.
Jared pytał się ile jest osób i skąd są... była grupka z Niemiec, Rosji itp. Była laska z AUSTRALII... tak z AUSTRALII !!! No i moja ulubienica... miała może jakieś 70 lat i była z USA...zaczęłam krzyczeć jak Jared ją wskazał hahaha. Ludzie zadawali najróżniejsze pytania...pytali o duet...o nową płytę...piosenki.. no i kiedy do nas wrócą. A tu wam powiem iż zapowiadali że NOWY ALBUM wyjdzie szybciej niż poprzednie. Ale robią przerwę co do koncertów. No tak oczywista sprawa ... czas .. potrzeba czasu by dopracować płytę, nowa grafika, oprawa muzyczna... wszystko.
Po pytaniach ustawiliśmy się do zdjęć. Też byłam tak gdzieś na początku... 5 osób...4.....3.....2.....1....
omfg to nie dzieje się naprawdę. Wbiłam .... jestem .... pomiędzy NIMI ...pomiędzy Tomo a Shannonem... A obok nas stoi tak ogromna osobowość - Jared Leto.
Jak Shannon mnie chwycił za bok to takie ,,O K*RWA,, jego ręka była tak wysoko haha.
Podchodząc powiedziałam koślawe ,,HI,, do Shannona... a on takie pozytywne, zdecydowane, kompletnie przeciwne do mojego ,,HIIII,, xDD
Po zdj umarłam... chyba już po raz ENTY. Łapy mi się trzęsły,... wgl cała byłam w ogromnym szoku.
Po zdj znowu ustawiliśmy się w kolejkę... tym razem po wodę. Po wodzie...poszliśmy już na halę ... przed wejściem na nią działał już instynkt XD kto pierwszy ten lepszy. Człowiek leci jak głupi ...
No czy zdobyłam barierki? TAAAAAAAK!!! Idealnie na boczku. Trzymałam i nie puściłam aż do końca!
Usadowiłam się idealnie po prawej stronie...

Wygodnie ustawiłam swoją miednicę do barierek i czekałam.
Support .... szczerze chłopcy byli nawet nawet ....Ja nie lubię takiej muzyki ... po jakiś 20 min tuż zaczęło nas to nudzić. W trakcie napompowałam balony którymi miałam napakowaną nerkę ...wyciągnęłam brokat i zaczęła się impra. TE BALONY MAŁE CO PO GC LATAŁY TO JA LUDZIE TO JAK KAJA KARWIŃSKA TA OD BALONÓW !!!! KONIEC !? Koniec supportu ...(wreszcie). Nie wiem która to tam była 20?
Jakoś tak....w każdym razie gdzieś w tam tle leciały piosenki i jak zbliżała się wielkimi krokami 20;30 wszyscy już się trzęśli z podekscytowania... za każdym razem jak kończyła się piosenka  wszyscy wstrzymywali oddech xD Przed samym rozpoczęciem ok 20;40 wbił kolo od rock radia i gadał o tym że Jarko do kogoś zadzwoni podczas koncertu :'')
SKOŃCZYŁ GADAĆ. LAMPY ZGASŁY . O MATKO BOSKA CZY TO SIĘ DZIEJ NAPRAWĘ !????!?!?!?!?!?!??!?
NIE NIE MOGĘ I NAGLE SŁYSZĘ ,,O FORTUNA,, I ZNOWU TAKIE O K******RWAAAAAAAAA!!!!!
Uderzenia światła po oczach było tak zajebiste...dźwięk i wewnętrzne walenie w klatce piersiowej. Boże to dzieje się naprawdę. Po O Fortunie zaczęło się UP IN THE AIR ....
Lista piosenek była ZAJEBISTA. Nie będę wam opisywać każdej z osobna bo by miejsca w niecie nie starczyło XD
Największym zaskoczeniem było ,,The Race,, z Karoliną tak zaczęłyśmy drzeć ryje jak to usłyszałyśmy hahah.
Masakra.... w głowie mam zapisane tylko takie ,,stop klatki,, z tego jak spadało na mnie confetti... jak odbijałam każdy balon. Parę razy dostałam w głowę i czoło takim balonikiem o średnicy ....METR XD ale miałam to tak w pompie. Cieszyłam się chwilą. Żyłam pełnią życia. Chociaż chwilkę...
ALE JAK USŁYSZAŁAM METALLICE O BOSZ .... umarłam po raz 98765976574.
Jeszcze przed Closer To The Edge Jared wybierał ludzi na scenę... może żebra uległy destrukcji gdy wypowiedział słowo ,,stage,,. Jak już scena pękała zapodał słynne hasło ,,CHCĘ WIDZIEĆ TYSIĄCE LUDZI NA BRANA,, No i tak się stało... Podczas tego usłyszałam głos za mną ,,EJ EJ chcesz na barana?! ,, hahah odpowiedziałam że NO PEWNIE ... wgl stała za mną taka obstawa laski były genialne. No i się wdrapałam ! Moje kolana tak uderzały o barierki że mam do dziś siniaki.
Jared stał dosłownie przede mną... Krzyczał do tłumu NO! NO! NO! NO! i nagle jego ręka zwróciła się na mnie. WSKAZAŁ MNIE ... i znowu z moich ust wypłynęło wielkie ,,O K******RWAAAAAAAAA,, (WIDAĆ TEN MOMENT  NAWET NA YT !!! XDD)
Ufff....To było niesamowite. Po koncercie wzięłam confetti do łapy i rzuciłam do góry. Tak symbolicznie. MG musiało jeszcze odebrać cały zestaw gadżetów. Luzie z AIW zgarnęli nas i porozdawali nam piękne MERCZE. Jeszcze chwilkę pogadałam z moim kumplem Pawłem xDDD i co ? kurs na dom....
Nie wierze że to się już skończyło. Jakiś tydzień po koncercie codziennie rano budziłam się i pytałam ,,i co mam teraz zrobić?,, i ryk.
Nie ma na co czekać.... Marzenia się spełniły. Trzeba żyć wspomnieniami...yhh.
Teraz już mi lepiej ...3 tygodnie mnie uspokoiły.
Ale wiecie co ? Dla takich chwil warto żyć. Przygotowujesz się na to od jakiś 4/5 miesięcy, planujesz, czekasz.. wszytko dla tych paru pięknych chwil które sprawią że twoje życie stanie się bardziej kolorowe. Wszystko co zaplanowałam..zrobiłam. Na koncert jechałam sama a wróciłam z ekipą nie daj się. Zajebiści ludzie...o to jest piękne...
Wszystko dla tych głupich 2 dniu w roku.... łzy napływają mi do oczu i jeszcze słucham Alibi...Jezu deprecha.
Na koniec chciałabym powiedzieć jeszcze wam że róbcie to co kochacie. Chodźcie na koncerty.... bądźcie dumni z tego że jesteście Echelonem. Tą małą cząstką tego ogromnego CZEGOŚ. To jest coś niezwykłego. Kocham was wszystkich. Thank you. I will never forget.