Tym razem padło na fotografię...
A więc dostałam nowe błyszczyki za opiekę nad pieskiem mojej mamy klientki. Oczywiście pierwsze wypróbowane przeze mnie było mazidło do ust koloru czerwonego...a z czerwonymi ustami kojarzą mi się tylko i wyłącznie kreski na oczkach.....a więc do dzieła!
OK.. kreski zrobione usta pomalowane....hmmm ...lecimy z dalej ze skojarzeniami.....
Jak są kreski i czerwone usta to... może lata 50 !
Nie chciało mi się robić koka czy czego tam innego a więc zaszalałam i zrobiłam kitkę i wypuściłam grzywkę.
Dobra... kreski, czerwone usta, kitka..... to teraz idziemy do parapetu przy balkonie bo tam jest najlepsze światło!
I do dzieła...!
A oto wyniki mojej jakże to ciężkiej pracy....:)
Mało jest zdjęć na których widać mój pełny uśmiech, a tu proszę!
To oto tu zdjęcie na dole chyba najmniej mi się podoba z tych moich 3 zdjęć...chociaż.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz